Dopiszę się ponieważ własnie uciekłam, właśnie - uciekłam od owej klientki.
Byłą całkowicie bezwładna, totalnie przywiązana do dziwnej rutyny, która między innymi polegała na -ogrzewaniu każdej sztuki odzieży w suszarce przed włożeniem- OSOBNO, okrywaniem jej kilkoma kocykami (kolejnośc koloru kocyka miała znaczenie - na dole biały, potem fioletowy, na górze kremowy itp - metki musiały być zwrócone w stronę szafy), nakładaniem nakładek na kolana, potem kolejncyh, 3-częsciowych na pięty (najpierw gumowe, rózowe, a na to takie z wełny owczej), na stopach spowitych w owe nakładki ułożyć trzeba było apaszkę w kolorze NAVY, jak powiedziałam że jest BLACK to była obrażona, a na szyi trzeba było położyć apaszkę kremową. Więc czas wolny miałam po 11stej a wstawać tzreba było o 5:45 żeby ją na bok obrócić - kolejne pół godziny, bo przecież w tym czasie zsunęła się apaszka czy tam inna pierda. Wszystko to w półmroku, bo nie lubiła górnego światłą, więc guzik widziałam i wszelkie czynności trwały dwa razu dłużej, wywołując zniecierpliwienie i sykanie a czasem niewybredne uwagi.
Kładzenie spać trwało godzine, a spać wybierała się od 22giej, więc często, gęsto w łozku była ułozona dobrze po 23ciej.
Do toalety "chadzała" wisząc na hoiście ponad wóżkiem, na któym była rozłożona podkładka - horror. Podczas załatwiania swej potrzeby, wisząc pod sufietm, jadała czekoladę, która trzeba było jej podawać do buzi (chciałabym miec na twarzy gaz-maskę, ale nie było :/). Jak już spać poszła, to o ile nie wołała po nocy żeby przearanżować apaszki.
W ciągu dnia trzeba było siedzieć przy niej non stop bo co chwile chciała pić, podaj mi jabłko, nie nie to, większe, a ile jabłek zostało, policz, zasuń zasłone, nie, nie odsłoń, wyłącz piecyk, nie, może jednak załacz.
PO dwóch dniach dzwoniłąm o zmianę, wytrzymałam tydzień, bo akurat dopiero wtedy agencja miała kogoś innego. Mnie wysłano do innej babki, tez z ms, która pokrzywiona strasznie, ale ambitnie wszystko chce robić sama, powoli, ale robi. Jedyne co tutaj robie, to prowadzę samochód, bo babcia jest z tych aktywnych, koncerty, wykłady. brydż, spotkania towarzyskie itp. To chyba nie zależy od choroby ale od osoby, nieprawda, że akurat sm usposabia nas do bycia "wspaniałymi ludźmi", po prostu charakter się bardziej uwidacznia, jeśli ktoś był zołzą całe życie, to sm mu nie pomoże w zmianie, chyba że na gorsze.