1. Lubię sie umartwiać
2. Nie cierpie mieszkac u siebie , wole na walizkach u przypadkowych ludzi . Koniecznie starych i z demencja !
3. Najlepiej czuje się klimatycznie jakies 800 km od Polski.
4.Moi bliscy doprowadzaja mnie do szału, wolę jak do szału doprowadzaja mnie cudzy bliscy.
5.Zawsze marzyłam o byciu białym murzynem.
6. itd. itp.
:D
Kompletnie nie chodzi tu o pieniądze. Pieniadze ? Jakie pieniądze ? :D :D
Piękne :) hahaha, w życiu się tak nie uśmiałam...
Motywacje to się ma jak się zaczyna studia albo jakąs ciekawą pracę, nawet z dużym wyzwaniem, np jako terapeuta, lekarz itp... ale opieka?
Niedawno dopiero do mnie dotarło, że te nasze "dobre zarobki" to są "hu....e", na godzinę wychodzi około 2,50 funta, i dlatego niby tak mamy "dużo" bo ciupiemy 24h. Jest to normalne? Nie.
W UK minimalna wynosi około 7f.
Żadna normalna Brytyjka nie pójdzie na live-in, chyba że ma coś z głową, albo poważne problemy np, straciła dom. Wtedy idzie mieszkać do takiej babci i tam sobie siedzi i zastanawia się co dalej z życiem zrobić.
90 procent to obcokrajowcy - RPA też zaliczam do obcokrajowców, expatki też....
Co do "urlopu", to nie da rady odreagować w czasie krótszym niż 3 tygodnie, im dłużej tym lepiej. To nie jest urlop, to jest odreagowanie, żebyś nie zatłukła pdp kiedy znowu go zobaczysz. Człowiek nie może być uwięziony 24h, w domu z obcym, starym, często psychicznie niestabilnym człowiekiem.
Pamiętam, że kiedy jeszcze uczyłam, to czekałam na wakacje, potem pierwszy miesiąc było super, odpoczywałam, ale już w połowie sierpnia zaczynało mi się nudzić, czekałam na powrót na zajęcia i wymyślałam nowe ćwiczenia. To był urlop, prawdziwy, bo we wrześniu wchodziłam do klasy uśmiechnięta i pełna planów, cieszyłam się, że zobaczę dzieciaki.
Acha, w nauczycielstwie też jest kupa wolnego, wakacje, ferie, wciaż jakieś święta, długie weekendy - nauczyciel ma około 100 dni wolnego w roku. Dodajmy do tego ROCZNY PŁATNY URLOP ....
Opieka live-in to syf, to najgorsze, najczarniejsze bagno...
A dodam jeszcze, co mi tam... po 3 latach w live-in bilans wychodzi mi taki:
- Nerwica i depresja rozwinięte pięknie
- Stawy biodrowe bolą na skutek unieruchomienia oraz spania na tragicznych łóżkach i siedzenia na zapadających się fotelach.
- Waga +10 kilo z powodu podjadania, z nudów częściowo a częściowo, żeby zabić stres
- Koszmary senne takie, że budzę się spocona z ciśnieniem chyba 100/200
- Oszczędności na koncie raczej słabe, biorąc pod uwagę częstość kursowania do Polski
- Kontakty z większością znajomych w Polsce osłabione na skutek mojej nieobecności
i jak mi się jeszcze przypomni, to dopiszę...