[quote=..?eto][quote=..?eto]Bacznie przyglądam się pokoleniu ludzi do do czterdziestego roku życia.
Widzę , że cechy , którymi się charakteryzują sprawią, że na pewno nie będą jeździć ani teraz, ani w przyszłości do jakiś tam opiek.
Będą woleli iść siedzieć do więzienia za niespłacone długi niż robić tę robotę i dorabiać się z niej.
Oni są mądrzy i już europejscy i walą takie prace.
Chcą mieć dużo , bez wysiłku , od razu.
Po prostu ich myślenie skierowane jest na bycie bogatym, zamożnym i na brak cierpienia w życiu, cokolwiek miało by to oznaczać.
Tak więc nastawienie mają ok.
Gorzej jest z intelektualnym zrozumieniem i znalezieniem metod i sposobów, jak te szczytne cele osiągnąć.
Na szczęście młodzi ludzie mają dar obserwacji i szybko się uczą w przeciwieństwie do pokolenia "garbatych 40plus".
Myślę że za dziesięć lat wygaśnie pokolenie Matki Polki , która będzie wyjeżdżać do pracy w opiece by spłacać mężowskie, dzieciowe, komornicze długi, bo dorabianie się w tej chwili wykonując tę pracę nie wchodzi w grę(chyba że ktoś zwyczajnie krętaczy , bo zarobki osiągane są tylko na bieżące spokojniejsze życie, a nie na zbijanie majątku) .
Prędzej strzelą sobie w .......niż będą pracować , żeby je spłacać.
Może ten model jest właściwszy?
Czas pokaże!
[/quote]
[/quote]
Sorry musze skomentowac, bo z Twojego postu wynika, jakby ta praca byla najgorszym co sie w zyciu zdarza, co pewnie wynika z Towjej osobistej sytuacji, frustracji lub po prostu deprechy
Po pierwsze - Jak piszesz o celu owych 'mlodych' co to celuja w "bycie bogatym, zamożnym i brak cierpienia w życiu"to zauważ, że to cel większości ludzi. Można przyjąć uproszczenie, ze jedynie osoby zaburzone lub obciązone kiepskimi doświadczeniami może nie maja takich planów, chcą po prostu przezyć lub wydostać się z gówna w jakim tkwiły.
A ponieważ takie przypadki tez będą wsród 40 latków i osób młodszych to beda tez chetni do pracy w warunkach wymagajacych samozaparcia i znoszenia takiego traktowania, jak zdarza sie opiekunkom. Zreszta nasza branza, to nie wyjatek jezeli chodzi o traktowanie przedmiotowe, wszedzie jest szansa spotkac sie z gownem, jakims przemadzalym menedzerem, szefem co mu sie wydaje, ze jest bogiem..
Po drugie - nie trzeba byc przyzwyczajonym by znosic takie warunki jakie tu sie zdarzaja - podkreslam nie pisze, ze złe placementy, podłe traktowanie to norma.
Zeby pracowac w tej branzy - a przeciez sa ludzie nawet na tym forum, pracującym w opiece lata - trzeba być tylko upartym i skupionym na celu, jaki chce się osiągnąć. Trzeba wyrobić w sobie odpowiednie nastawienie. Dla jedych to bedzie praca na 1 sezon, dla innych na lata. Ale nie demonizumy tak tej roboty.
Po trzecie - przyjda tacy, ktorzy zadowola sie zyciem na poziomie srednim, bez wygórowanych roszczen, emigranci, albo lokalsi, ale bez nadmiernego do miejsca pracy wyksztalcenia, traktujacy te prace bez sentymentow - ot ubrac, umyc, podac jedzenie i mozna zatonąć w swoim smartfonie do czasu kolejnego 'umyc, ubrac, podac jedzenie'. I oni wezma te funty, ktore tu wciaz sa do podjecia z rynku. A to wciąż są pieniędze większe niż można zarobić w PL, o ile mamy sprecyzowane w jakim celu je zarabiamy.
Po czwarte - z historii i lektury książek wiadomo, ze bez pracy nie ma kolaczy i żeby owo bogactwo, zamożność osiągnąć trzeba często zacisnąć zęby i ciężko nieraz pracować. Samo dobro nie przyjdzie, no chyba, że odziedziczone lub wygrane w lotto.
Jak napisałaś owi nieokreśleni 40 latkowie nie wiedzą jak ten cel osiągnąć, ale piszesz, że raczej nie pracą i wyrzeczeniami. Skoro tak, to pozostają chyba tzw' łatwe pieniądze'(kradzież) albo prl-bis, ze ktos te gołabki sprowadzi do gąbki. Ja widze, ze ludziom sie wydaje, ze im sie wiele należy, ale sami niewiele chca dać od siebie.
Z kolei nie jest tak, że nie widze, że w Polsce jest przegiecie w druga strone, ze zarabiamy w porownaniu z innymi krajami Europy mało. Pewnie, że za prace nalezy sie uczciwe wynagrodzenie, ze ludzie pracujacy przez lata widza, ze za zarobione pieniadze niewiele moga kupic, nie mowiac o odkładaniu i bogaceniu sie. I jestem na tyle stara by widziec jak to sie zmienialo na przestrzeni kilkunastu lat. Z drugiej strony takiego poziomu zamoznosci nie mielismy w PL od lat , sklepy pelne, zarcia w bróg, samochod ma co drugi albo wiecej, domy nowe, elewacje odpicowane, w IKEA tlumy ludzi młodych, wydaja setki i tysiace, tak jak w każdym z centrow handlowych. Tylko, że ludzie traktuja to jak normę, nie jak coś co warto docenić. I wciaz mam wrazenie dochodzi z Polski placz, ze mało, i za to nie jest bogactwo ani zamożność.
Moze warto spojrzec na zycie ludzi, ktorymi sie opiekujemy - mowie o UK, bo tu pracuje.
Czesto mysle o nich ze sa skapi, a z drugiej strony widze, jaki maja szacunek dla swoich zarobionych pieniedzy, jak szanuja każdą rzecz, za która zapłacili. Bieda tu byla po wojnie az piszczalo. I starzy to pamietaja i o ile dla mnie, ktora z nowoczesności przynosze lekkie podejscie do np. zakupów, jest to upierdliwe, to dla anglika jestem utracjuszem, co zamiast podzielic herbatnik na pół, żeby na dłużej starczało, zjada cały i siega po drugi :-) Przekoloryzowałam nieco specjalnie, bo chce pokazać, że mimo, że funt ma inna siłe nabywczą i my marzymy o pensji w futach, to za te funty z emerytury podpiecznych bogactwem nie sa w UK. A my Polacy o ile nie zmienimy podejscia, ze ciężka praca jest celem samym w sobie, a "bogactwo i zamożność" nagrodą, to kasa bedzie rozłazić się na drobiazgi. :-)
To tak w skrócie :-)
PS Wczoraj byla u mnie wyplata, miesiac krotki, wiec pensja tez nie z tego gornego limitu, ale 8 tysi przytuliłam. W Pl tez tyle zarabialam i bywalo wiecej, wiec to nie są dla mnie fajerwerki, ale to juz bylo i se ne wrati, a rachunki dalej placici trzeba. Wiec oby funt nie spadal dalej to nadal jest powod, zeby tu trwać.